Od redaktora: Pamiętajmy o grobach
Jutro ważny dzień dla nas wszystkich. I co ważne, „nasz”, czyli ukształtowany w naszej tradycji, przez wieki będący odpowiedzią na naszą wrażliwość.
Jutro ważny dzień dla nas wszystkich. I co ważne, „nasz”, czyli ukształtowany w naszej tradycji, przez wieki będący odpowiedzią na naszą wrażliwość.
Nie ma to jak podróżować własnym autem i być niezależnym od komunikacji miejskiej, nie spieszyć się na autobus, wybierać własną drogę. Okazuje się, że według najnowszych badań aż ośmiu na dziesięciu polskich kierowców wysoko lub bardzo wysoko ocenia swoje umiejętności za kółkiem. Gorzej jest z ocenianiem innych użytkowników ruchu drogowego, których zachowania bardzo często uznawane są za irytujące. Niestety, Polacy – według tychże badań – należą do jednych z najbardziej agresywnych narodów pod względem zachowania na drodze. Zdecydowanie trudniej jest spostrzec pozytywne kiwnięcie kierowcy do drugiego kierowcy, miłe machnięcie czy sympatyczne ,,puszczenie oczka” światłem. Znacznie częściej można się spotkać z trąbieniem, gniewnym wymachiwaniem rękami, wulgaryzmami i niegrzecznymi gestami. Skąd ta nerwowość? Pewnie jest wypadkową braków w wychowaniu i tego, że nie zawsze ruch drogowy jest dobrze zorganizowany. Jak to wygląda w Koszalinie? Czytajcie na str. 3.
Piotr Polechoński
Należę do pokolenia, któremu przełom października i listopada kojarzył się ze świętem Wszystkich Świętych.
Jest w filmie „Konsul”, z kapitalną rolą Piotra Fronczewskiego, taka scena, gdy główny bohater – oszust, który dopiero co wyszedł z więzienia – trafia pobity do jednego z powiatowych szpitali.
Patrząc na medialny przekaz, jaki dziś dominuje w naszej rzeczywistości, mogłoby się wydawać, że żyjemy tylko polityką i tym wielkim podziałem politycznym, który dziś tak bardzo rzutuje na polskie realia.
Jesteśmy na półmetku jeżeli chodzi o kadencję samorządów. Po raz kolejny dajemy więc naszym Czytelnikom szansę na ocenę lokalnych władz: można głosować w naszym plebiscycie, w którym można przysporzyć konkretnemu włodarzowi punktów poparcia albo wręcz przeciwnie – głosów negatywnych. Zachęcamy naszych Czytelników oraz Internautów do udziału w tej akcji! Mimo że niektórzy patrzą na to, jak na swego rodzaju zabawę, to jednak jest to też sposób na wyrażenie uznania dla wybranego samorządowca – wiadomo, im wyższa nota w rankingu, tym większe uznanie wśród wyborców. Więc przemyślcie na spokojnie – kto jest skuteczny w swoim działaniu? Który włodarz – wójt, burmistrz, prezydent – sprawdza się w swojej roli? A komu trzeba dać czerwoną kartkę? Przemyślcie i zagłosujcie.
Artur Kostecki
Pajdokracja po grecku znaczy „rządy dzieci” i tak starożytni określali ludzi, którzy nie dorośli do pełnionych przez siebie, odpowiedzialnych funkcji. Przypomniało mi się to określenie wczoraj, gdy usłyszałem kolejną krytyczną opinię wydaną przez Komisję Wenecką w kwestii ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Nie chodzi tu jednak o samą komisję, ale o postępowanie przedstawicieli MSZ-u, którzy zachowują się jak małe, obrażone dzieci, gdy takim maluchom coś nie pójdzie po ich myśli i obracają się na pięcie, odwracają do ściany, nie chcąc rozmawiać z tymi, którzy zrobili coś, co im się nie podoba. Zamiast publicznie polemizować z każdym niekorzystnym punktem wydanej przez Komisję Wenecką opinii – a tym samym zachowywać się, jak dorośli ludzie i przedstawiać swoje racje - udają, że takiej komisji nie ma i nie wysyłają na jej posiedzenie przedstawiciela polskiego rządu. Pajdokracja, jak nic.
Piotr Polechoński
Gdzieś w Sejmie utknął projekt, który rewolucyjnie zmieniłby realia na styku piesi – zmotoryzowani. Zakłada on, że wystarczy, aby pieszy podszedł do „pasów”, a kierowca miałby obowiązek zatrzymać się. Bo teraz jest tak, że panuje tu wolna amerykanka: kto chce, może się zatrzymać, a kto nie chce, ten nie musi. Proponowana zmiana jest dobra, bo uporządkowałaby ten niezwykle wrażliwy moment w ruchu ulicznym.
Bo jak ważne jest, aby tego porządku w funkcjonowaniu pieszych na jedni było jak najwięcej, pokazuje m.in wczorajsza policyjna akcja, którą mundurowi przeprowadzili w Koszalinie. Przez kilka godzin sprawdzali, jak koszalinianie przechodzą przez ulice i okazało się, że w wielu przypadkach zasady elementarnego bezpieczeństwa to dla nich jedynie luźna sugestia, a nie przepisy prawa o ruchu drogowym (oj, posypały się mandaty, posypały). Szczegółową relację znajdziecie na stronie 5.
Piotr Polechoński
Sport to zdrowie – to hasło zna każdy, podobnie jak inne – w zdrowym ciele, zdrowy duch. Niby to sprawa oczywista, że nic dla naszego zdrowia nie możemy zrobić lepszego niż w taki, czy inny sposób prowadzić aktywny tryb życia. Ale – jak to mawiał Morfeusz w „Matrixie” – czym innym jest znać właściwą dla nas drogę, a czym innym nią podążać. Za moich czasów szkolnych – a te przypadły na lata 80. – głód sportu i ruchu był wielki, ale infrastruktura była kiepska (o orlikach nikt nie słyszał, lekcje wuefu często mieliśmy na szkolnym korytarzu). Potem odpowiedniej sportowej infrastruktury było coraz więcej, ale brakowało promowania sportowej aktywności, dzieciaki najczęściej wuef opuszczały. Teraz to się na szczęścia zmienia. Sukcesy naszych sportowców, którzy dali przykład i ciężka praca wspaniałych nauczycieli powoduje, że dzieciaki masowo garną się do sportu i można być pewnym, że ta aktywność zostanie im na całe życie. Przeczytajcie, jak to się robi w szkole w Rosnowie. Str. 4
Piotr Polechoński